Wakacyjne produkcje

Upalne lato na taśmach video.

I kolejny rok w świecie Parkour minął jak z płatka, nie mówiąc już o samych wakacjach. ;-) Wielu traceurów na pewno oddałoby wiele, aby móc cofnąć się w czasie do momentu, gdy rozpoczęła się ponad dwumiesięczna przerwa szkolna pozwalająca nawet na kilkugodzinne treningi w blasku słońca.

Podczas tej letniej przerwy strony i fora internetowe zapełniły się po brzegi wieloma samplerami, w których mogliśmy podziwiać umiejętności wielu wspaniałych traceurów. Wśród nich wybrałem sampler Mathieu Ledoux oraz dziewiąty już film Tigora. Obrazy te świetnie pokazują jak może się różnić Parkour w wykonaniu dwóch różnych osób.

Tigor 9

Spokojna muzyka, precyzja i klimat. Tak w skrócie można określić film Thomasa. Już na początku Tigor prezentuje swoją ogromną siłę robiąc dość nietypowego handstanda na barierce. Mimo że technika jest mało użyteczna, to i tak przyjemnie jest na nią popatrzeć. Tak duża siła w rękach, w dalszej części przekłada się na dalekie king kongi i wspinaczkę na wysokie ściany. Oczywiście nogi Tigora są równie pełne wigoru jak górne partie mięśni. Ma to bardzo duże znaczenie w niektórych naprawdę niebezpiecznych skokach, jak choćby ten na „screenie” poniżej.

Początkowo byłem przekonany, że ujrzę Cat leapa, jednak Tigor zaskoczył mnie po prostu wskakując na górę. Pomijamy tu fakt asekuracji jedną nogą, bo przy tak niebezpiecznych technikach jest to rzeczą normalną. Większa część filmu zarejestrowana została w Lisess. Do tej pory byłem przekonany, że potencjał tamtejszych murków został już chyba wyczerpany. Wrażenie takie można było uzyskać poprzez oglądanie filmów z popularnej wśród trenujących Parkour „Mekki parkouru”. Każdy kto odwiedzał to miejsce, zawsze przywoził pakiet wypełniony po brzegi technikami, znanymi już z innych filmów. Tigor zaskoczył mnie tym, że udowodnił, jak wiele można jeszcze tam zrobić. Szczególnie utkwił mi w pamięci precision jump w ostatnich minutach na Dame du Lac. To niesamowite, że człowiek może pozwolić sobie na takie skoki.

Oceniając ten film nie należy zapomnieć o montażu. Ma on bowiem dość specyficzny klimat. Większość akcji jest spowolniona, a w połączeniu ze świetną muzyką (J. Ralph – „One Million Miles Away”) daje bardzo nastrojową atmosferę. Całość nagrana została w formacie 16:9, a kamera przy każdym ujęciu stoi stabilnie, prawdopodobnie na statywie. Czasem aż za stabilnie. Brakowało mi w filmie ruchów, które nadałyby więcej dynamiki. To samo tyczy się wykonywanych technik.