Wstępniak

Stało się.

Jak donosi Overground w Rosji odbyły się pierwsze zawody parkour. A przynajmniej pierwsze bardziej rozreklamowane. Ale czy to coś zmienia? Świat nie zatrzymał się w miejscu, nie nadeszła Apokalipsa, piekielne czeluści nie stanęły otworem, grzeszni traceurzy nie zostali zesłani na wieczne potępienie - a przynajmniej nikt tego nie zauważył. Nadeszło, jak to już niektórzy od dawna mawiali, nieuniknione. Ale to nie koniec świata. Komercjalizacja będzie postępować, czy tego chcemy czy nie. Ale to od nas zależy jak szybko i jak bardzo się rozwinie. Akcje typu "Pro Parkour, Against Competition" to dobry kierunek. Ale moim zdaniem to nadal za mało. Nikt dużo nie wskóra kilkoma sygnaturkami, paroma podpisami i graficzkami. Jeśli już reagować, to tupnąć mocno nogą i dać ludziom do zrozumienia, że nie chcemy PK przepełnionego rywalizacją.

Może to jest postawa po części konserwatywna. Dużo osób próbuje się doszukiwać zalet komercji w PK, jednocześnie mówiąc, że sami będą trenować swój "tru" parkour i nie będą się tym przejmować. Ale nie bądźmy egoistami. Dla nas teraz wszystko jest oczywiste, ale co z ludźmi, którzy dopiero swoją przygodę z PK mają przed sobą? Komercja w parkour będzie dla nich codziennością. Tym bardziej, gdy my się od nich odetniemy i zamkniemy się w naszej małej underground'owej scenie, która i tak będzie się coraz bardziej kurczyć, aż nie zostanie nic godnego uwagi. A tego sobie i Wam nie życzę.

Rivo